Search
Search Menu

BIEG NIEPODLEGŁOŚCI Z PRZYGODAMI W TLE

W sobotę Reglowicze świętowali 100-lecie odzyskania niepodległości w jeleniogórskim biegu na dystansie 10 kilometrów. Start był o nieco innej porze niż zwykle, co wywołało trochę kłopotów na trasie. Zresztą poczytajcie sami, co pisze na ten temat nasza Pani Perfekcyjna.

Bieg Niepodległości był moim ostatnim startem w tym sezonie biegowym. Oj!!! Jak już mi się nie chciało! Oj, jak bardzo! Perspektywa roztrenowania, kanapowego lenistwa i chrupania łakoci pod cieplutkim, puchatym kocykiem kusiła niezmiernie! Ale jakoś trzeba było się zmobilizować, stanąć na starcie i polecieć. Zaplanowałam sobie czas, coś pomiędzy 51 a 52 minutami, tempo około 5:10, no i wio!

Dziwiłam się, że prawie wszyscy zawodnicy poubierani są w jakieś ciepłe barchany, kurtki, czapy, buffy, bo ja jak zwykle na krótko. I to był dobry wybór, temperatura około 8 stopni, miły chłodek, tak jak lubię.

Pierwszy kilometr straszliwie powolny! Ledwie ruszyliśmy z Placu Ratuszowego, a tu już ktoś rozbił się o znak drogowy! Omijam go szerokim łukiem, a tu na mojej drodze kawiarniany stolik!!! Uskakuję w bok, a tam stojąca reklama jakiejś knajpki! Potem kostka brukowa, krawężniki, hopki, słupki, zaparkowane auta! Koszmar!

Ponieważ start był o godzinie 17:00, jest już ciemno, oślepiają mnie światła aut, jakieś lampki, latarki, światełka. Starsza pani ze mnie, wzrok już nie ten, normalnie boję się biec szybciej! To na kogoś wpadam, to ktoś na mnie, a przecież to dopiero sam początek! Dalej też nie jest lepiej. W ostatniej chwili omijam słupek na chodniku, czarny, nie oznaczony taśmą, prawie go nie widać! Skręcam w stronę poczty, przemykam między ludźmi, a tu na mojej drodze ławka! Lecę dalej! Sporo zakrętów. Zawodnicy wyskakują zza węgła i co rusz nadziewają się na spłoszonych pieszych. Lepiej zaczyna się robić dopiero wtedy, kiedy docieramy na ulicę Wojska Polskiego. Uff! Tu jest szerzej, widniej i przynajmniej nie ma niespodziewanych przeszkód na drodze.

Teraz mogę biec już żwawiej i przyglądać się temu, co na trasie. Koło teatru zabezpieczają trasę i jednocześnie kibicują strażacy. Trąbią ogłuszająco! Super! Przy każdym oznaczeniu kilometrów stoi harcerz z flagą i pochodnią. Pięknie to wygląda.

Wzdłuż trasy wieje lekki wietrzyk, ale nie przeszkadza, tak jak w zeszłym roku, kiedy wicher prawie głowę urywał. Nawet podbieg przy zajezdni nie boli. Hyc, hyc i jestem za górką. Nawet nie zatrzymuję się przy punkcie z wodą. Jest na tylko chłodno, że wcale nie chce mi się pić.

Potem z górki na pazurki do Cieplic. Prosta droga. Dopiero w Parku Zdrojowym sporo zakrętasów i grupy głośnych kibiców. Są też dosyć ciemne zakamarki, gdzie nie widać nawierzchni, a to wlazłam na jakiś kamyk, a to wykręciłam sobie stopę na szyszce! Ale cieszę się, że meta już bliziutko. Słyszę dopingujących znajomych, ale prawie ich nie dostrzegam, poznaję tylko po głosie. Teraz już gazuję, bo meta tuż tuż! A tam medal, przybijam przyjaciołom „piątki” i cieszę się, że od jutra koniec z treningami i w perspektywie trochę odpoczynku. Nawet wynik mi się całkiem podoba – 00:50:31 i czwarte miejsce w kategorii wiekowej.

W namiocie spotkanie z resztą reglowej ekipy. Wszyscy zmarznięci, ale zadowoleni. Ala, Sylwunia, Generał, Szybki Joe kibicowali i wspomagali na trasie. Krzyś nabiegał 00:45:47. Ania K. maszerowała z kijkami na dystansie 5 kilometrów i to jest jej udany powrót do aktywności po długiej kontuzji. Super! Nasi przyjaciele też startowali: Iwona B. zajęła trzecie miejsce w kategorii wiekowej, a Pocahontas z córcią pobiegły na dystansie 5 km i poprawiły swój czas o 3 minuty. Brawo dziewczyny!

To było udane świętowanie Dnia Niepodległości. Dużo frajdy, dużo zabawy, dużo uśmiechu! Jestem tylko ciekawa ile rozbitych nosów i kolan ma na sumieniu organizator tej imprezy? Nagana za zabezpieczenie trasy! Po zmianie pory startu na wieczorne godziny, należałoby zwrócić większą uwagę na bezpieczeństwo biegaczy!

Twój komentarz

Pola obowiązkowe *.