Search
Search Menu

FELIETON GENERAŁA… TYM RAZEM O… BIEGANIU ;)

I co dalej…. po roztrenowaniu? Generał broni, Generał radzi, Generał nigdy was nie zdradzi! 

Gdy człowiek dochodzi do punktu w którym następuje realizacja planów, często stajemy przed dylematem i co dalej……Tak samo jest, gdy po okresie przepracowanego sezonu nasz odpoczynek (okres tzw roztrenowania) dobiega końca. Rozpoczyna się nerwowe poszukiwania odpowiedzi: I co dalej?
Wszystko jest jasne, gdy się ma trenera, lub choćby osobę z większym doświadczeniem niż swoje, i wtedy tylko oczekujemy nerwowo wiadomości
na skrzynce pod nazwą „trening na następny rok”. Niestety, żeby otrzymać takową informację sami najpierw musimy sobie określić priorytety, gdyż jeśli będziemy chcieli np. poprawić swój czas na 10 km, półmaraton i maraton to musimy te przygotowania nasze rozłożyć odpowiednio w czasie, gdyż do każdego z dystansów potrzeba nam spersonalizowanego treningu. Oczywiście jest możliwe, a nawet często się zdarza, że trenując do jednego z dystansów poprawiamy przy okazji wynik na innym.
Dlatego też dla tych co czekają na info od swoich GURU… to niech czekają, a Ci co są osamotnieni w swoich planach niech czytają dalej.
Otóż po okresie roztrenowania (odpoczynku) nie rozpoczynamy treningów od tego momentu, na którym skończyliśmy poprzedni sezon. Organizm, w zależności jak długi był okres odpoczynku, musimy wpierw przygotować do odpowiedniej pracy.
Pamięć mięśniowa pozostaje na długo, natomiast gorzej jest z wydolnością organizmu (tą tracimy najszybciej). Ponadto nasze stawy i ścięgna też potrzebują powoli wejść na obroty. Dlatego też dobrze jest poświęcić ok. pierwsze 2 tygodnie
na tzw. rozruch i analizę zachowań własnego ciała. Jeśli jesteśmy bardzo zmęczeni poprzednim sezonem, to rozpocznijmy swoją pracę od spacerów. Mogą to być spacery trwające trochę dłużej niż zalecane 30 min dziennej aktywności. Może też być stosowana inna aktywność np. jazda na biegówkach (tylko trzeba uważać żeby nart nie smarować językiem, bo się można przykleić jak nasza koleżanka z Huty). Zalecane jest także naprzemienne stosowanie marszu i biegu w niskiej intensywności i małym kilometrażu. Oczywiście zaraz znajdą się i tacy, co będą chcieli więcej i powiedzą, że jak biegał np. w poprzednim sezonie półmaratony, to nie opłaca mu się ubierać na trening typu 5 km marszobiegu. Niestety większość tych przypadków miernie kończy tak, jak kolega, który poleciał po roztrenowaniu od razu 15 km i później musiał przedłużyć sobie fazę odpoczynku (ale za to teraz już inaczej do tego podchodzi).
Dobrze byłoby gdyby po tym okresie rozruchu, czyli gdy już nasz układ ruchowo-oddechowo-krwionośny, dojdą ze sobą do ładu przeprowadzić test „punktu wyjściowego” poprzez realizację treningu w tempie biegu BC-2 mierząc sobie tętno i określając przyszły zakres treningowy. Czyli np. jeśli biegniemy ok. 6 km w tempie 5:00 min/km i nasze tętno przekroczyło lub osiągnęło górny pułap ok. 85% tempa maksymalnego, to wychodzi na to, że swoje bieganie w tym tempie musimy zweryfikować i biec ok. 5:05 min/km (jeśli nieznacznie wkroczyło w górny pułap) lub 5:10 min/km lub więcej (jeśli przekroczyło górny pułap).
Możemy też przeprowadzić test odwrotnie, czyli zwracając głównie uwagę na swój zakres tętna podczas biegu, a po jego zakończeniu odczytać średnią prędkość
z przebiegniętego dystansu.
Jakim sposobem byśmy tej analizy nie zrealizowali, to dobrze jest przeprowadzić taki test na sobie określając tak jak wspomniałem punkt początkowy. Oczywiście nie zapominajmy też o tym żeby przeprowadzić taki test odpowiednio przygotowanym. To nie może być pierwszy lepszy trening, na którym będzie wiało w „pysk” lub wyjdziemy na trening po imprezie „u Cioci na imieninach”.
A więc ruszajcie na trasy i mierzcie swoje siły i zamiary.

Twój komentarz

Pola obowiązkowe *.