Niedziela to tradycyjne długie wybieganie. Dziś było bardzo długie! Trzydzieści kilometrów można już nieźle poczuć w nogach.
Wyruszyliśmy z Huty w stronę Wysokiego Kamienia. Tam chwila oddechu i podziwiania widoków, by grzbietem dotrzeć do Kopalni. I to było miejsce, gdzie nastąpił reglowy rozwód! Część bandy ruszyła w siną dal, a część postanowiła wracać i zakończyć wycieczkę z mniejszym kilometrażem.
Generał gnał jakby się zerwał ze smyczy! Paliniak już tak długo siedział się w fotelu, że aż forma zaskakująco mu zwyżkuje. Artur po wyprawie na Elbrus wyginał śmiało ciało, a Perfekcyjna jak zwykle stękała na końcu! Iwcia biega z palcem ponoć złamanym, Ala gada na podbiegach nie tracąc tchu, Prezes natomiast cierpliwie wysłuchuje jej przemyśleń. Christiano z Perfekcyjną konwersowali na temat nowej drogi życiowej, a Anetka – pomysłodawczyni tej wyprawy po prostu sobie biegła, wiodąc nas na pokuszenie.
Wycieczkę możemy uznać za bardzo udaną! Za galopującymi Reglowiczami unosił się tuman kurzu i w związku z tym składamy izerskim bóstwom reklamację. Deszczyku trza w górach! Jest już taka susza, że wszystkie żyjątka i robaczki wyginą! Modlimy się o deszcz!
Cieszę się że wraz z moją grupą czyli Mafią z Lublińca , mogliśmy pogadać i wspólnie przebiec kilka kilometrów. Pozdrawiam. Kazik
Miło mi będzie jak wyślecie zaproszenie do grona przyjaciół na FB.