Obozu dzień piąty nie był lekki. Po całonocnych harcach istniały obawy, że na śniadaniu zjawią się tylko pojedynczy osobnicy, którym wcześniej lekarz zabronił spożywania napojów izotonicznych. Jednakże wszyscy okazali się nad wyraz obowiązkowi i stawili się w komplecie. Węglowodany załadowano i wyruszyliśmy na poszukiwanie przygód!
Dziś pobiegaliśmy tu i tam czyli wąskimi uliczkami Międzyzdrojów, plażą, lasem i po tartanie. Leniwe rozbieganie połączyliśmy ze żwawymi przebieżkami na stadionie. Kamery znów uruchomiono, a my jak gwiazdy sportu brykaliśmy tylko po to, by wieczorem trenerzy mogli nas ponownie skrytykować, że biodra nie takie, że ręce do kitu, że postawa koślawa, a nogi leniwe!
Po południu Prezesowi drgnęło serce i ulitował się nad maluczkimi! Zabrał nas na miły spacerek brzegiem morza, a potem na kolejne wchłanianie węglowodanów. Ale my i tak wiemy, że to podstęp! Na jutro szykuje pewnie morderczy trening i jakieś biegowe tortury!
Przy kolacji odwiedził nas były trener naszego Prezesa. Henryk Nogala to lekkoatleta długodystansowiec, który święcił triumfy w latach siedemdziesiątych w Polsce i na świecie. Był mistrzem Polski na 5000 metrów i 10 000 metrów w 1974 r., wicemistrzem na 10 000 m w 1975, w biegu na 20 kilometrów w 1981 i w biegu maratońskim w 1982, a także brązowym medalistą na 10 000 m w 1973, w maratonie w 1981 oraz w biegu przełajowym w 1973, 1975 i 1980.
Wieczór spędziliśmy przy gitarze i pseudonaukowym wykładzie, którego tematu zdradzić nie możemy ze względów obyczajowych! Jednak zapewniamy wszystkich, że prowadzimy się tu kulturalnie, zdrowo i higienicznie! Pozdrawiamy, czuj czuj czuwaj, do jutra!