Szósty dzień obozu! Przetrwały tylko najsilniejsze jednostki!
Dzisiaj znów śmigaliśmy na leśnej pętli, wypatrując buszujących w zaroślach dzików. A Prezes stara się jak może, by nam urozmaicić trening i nie dać zbyt wielu chwil wytchnienia. Zaplanował zatem interwały z trzyminutową przerwą w truchcie. A tempo? Wiadomo! Ile fabryka dała!
No to lataliśmy! Jedni cztery powtórzenia, inni pięć lub sześć. Sapaliśmy, dyszeliśmy, z jęzorem na wierzchu, ewentualnie z pianą na pysku. Reglowa elita pomykała lekko, budząc wątpliwości i pytania: a ty biegasz szybko, czy wolno? Po czym okazywało się, że był to relaksacyjny truchcik, który nam – ślimakom zdawał się zawrotnym tempem!
Prezes chyba jest z nas zadowolony, bo po południu planuje kolejny wycisk! Tym razem będzie aerobik, czy inna zumba! Drżyjcie panowie!