Sobota i niedziela w Reglach oczywiście na biegowo! Marszowo też było, ale o tym dowiecie się jutro. Trzeba dozować emocje!
Był zatem stadion i bieżnia. Była gonitwa z jęzorem na brodzie. Były węglowodany po treningu. I wniosek był następujący: W domu banany są zawsze mniejsze! Ale nie brnijmy! Strach głębiej analizować tę kwestię!
Było także wybieganie i przygotowania do maratonu. Alutka i Perfekcyjna truchtały swoje. Josef latał coś tam w tajemnicy, a Generał szumnie zapowiadał trzydziestkę. Skończyło się na dwudziestu sześciu kilometrach, bo kto by tam słuchał Starszej Pani po Trzydziestce?! Mówiła, że wieje. Mówiła, że pizga Złem. Mówiła do Generała: leć do Wojanowa, tam spokojniej, nie ma takiego wiatru. Ale on wolał kręcić się jak chomik w kołowrotku na SKTN-ie. No to go wywiało na amen, aż mu uszka zmarzły! Dobrze, że GOPR-u nie wzywał na pomoc!