Search
Search Menu

SOK Z GUMIJAGÓD – NAJLEPSZY IZOTONIK!

Przeżyliśmy naszą pierwszą w tym sezonie wycieczkę biegową pod kryptonimem „Sok z gumijagód”! A jak żyjemy, to zorganizujemy na pewno kolejną. Wiadomości szukajcie na naszej stronie fb.

Obawy były i to duże, nie wiedzieliśmy, czy podołamy zarówno fizycznie jak i psychicznie. Ale dzięki wsparciu Krzysztofa K. i Ani SK. udało się!

Dzień zapowiadał się gorący i na to nie mieliśmy żadnego wpływu. Nie ma, że boli. Trening musi być odbyty! Na szczęście trudne początki zdobywania grzbietu Karkonoszy uatrakcyjnił nam Krzysztof, który w ramach imienin swoich i swojej żony zapodał nam magiczny sok z gumijagód.

Na Hali Szrenickiej dogonił nas Arni (kolega Iwony), który spóźnił się na zbiórkę na Hucie. Przybył w sam raz na kolejne rozdanie. I tak przeskakując z kamienia na kamień, uzupełniając co jakiś czas stan zadowolenia, przelecieliśmy przez Halę Szrenicką, Śnieżne Kotły aż do Czarnej Przełęczy. Tu okazało się, że z „na drugiej nóżki” zrobiło się na szóstą i tak zostaliśmy, w oczach przechodzących turystów, wesołymi owadami.

Zbierające się nad Czarną Przełęczą czarne chmury „zmusiły” nas do postoju przy Martinowej Boudzie, a taki postój to oczywiście ryzyko czeskiego piwa i kofoli. Tu musieliśmy rozstać się z Krzysztofem, który pognał jak kozica do Ani (dzięki Aniu za duchowe wsparcie, oj przydało się w drugiej części wycieczki). Stamtąd zielonym szlakiem do Labskiej Boudy – najbrzydszego schroniska w okolicach i do źródeł Łaby, a następnie malowniczym szlakiem do Voseckiej Boudy. Tu sok z gumijagód już dawno wyparował, słońce za to przygrzało i zrobiło się dziwnie pod górę.

Po raz kolejny zdobyliśmy grzbiet Karkonoszy i w końcu wymarzony zbieg. Nasza biegowa fantazja odezwała się ponownie przy Hali Szrenickiej i zamiast zbiec w dół do Kamieńczyka, skręciliśmy zielonym szlakiem przez Owcze Skały do Jakuszyc. Ostanie kilometry dały się już mocno we znaki, zwłaszcza, że tempo zostało podkręcone.

Panie trenerze, może być Pan z nas dumny, zrobiliśmy 33 km i prawie 1100 m przewyższenia. Na Hucie oczywiście zimny arbuz, zimne piwo, zimna kąpiel w tzw. Studni na Kamiennej i słodkie ciasto!

Kto nie był, niech żałuje. Naprawdę było fajnie!

XIAOYI

Twój komentarz

Pola obowiązkowe *.