W sobotę nieźle się bawiliśmy, ale niedziela też nie była gorsza! Po całonocnym szaleństwie, tańcach do białego rana, kilku godzinach snu stawiliśmy się w Jagniątkowie i ruszyliśmy wesołą gromadą na Chojnik. Wymroziło nam nosy i tyłki, ale na szczęście Kunegunda pozwoliła nam się schronić w zamkowych komnatach. A tam biesiadowanie, napitek i pogwarki. Kto nie był niech żałuje!