Po gorączce sobotniej nocy i BC2 Generalicji, który ponoć nie doszedł do skutku, ruszyliśmy na podbój Jakuszyc.
Trening rozpoczął się zachwytami pań nad umięśnionymi łydkami mijanych rowerzystów. Nasi zirytowani reglowi panowie postanowili udowodnić, że ich łydki są równie atrakcyjne. Napinali mięsień brzuchaty i płaszczkowaty. Wyciągali kusząco stópki. Z owych męskich prezentacji sporządziliśmy oczywiście dokumentację fotograficzną zamieszczoną poniżej. Podziwiajcie!
Sobotnie mieszane spożywanie napojów izotonicznych spowodowało, że każdy biegł lub pełzł na tyle, na ile mu organizm pozwalał. Perfekcyjna jak zwykle się leniła i gramoliła w ogonie. Towarzyszyła jej Natalia, która naprędce buduje formę na półmaraton. Aneta pędziła z Generałem, którego rozpierał nadmiar energii. A Prezes i Stachu poganiali Alutkę w tempowym miksie – raz wolniej, raz szybciej, potem w trupa, a na końcu z wątrobą pod pachą aż do upodlenia!
Naganialiśmy się, a potem wymoczyliśmy zmęczone kopyta w lodowatych górskich wodach. W drodze do domu odkryliśmy, że mocny trening utrudnia komunikację z Alutką, która wypowiadała się coraz to ciszej i ciszej… Zasnęła dziecina!