Search
Search Menu

NA ŻUBRY PRZED OBIADEM, NA ŻUBRY PO… KOLACJI ;)

Biedny ten nasz Prezes, oj biedny jest! Każdy marudzi, każdy negocjuje. Jeden chce biegać więcej i mocniej, a drugi mniej i krócej. Jak dogodzić każdemu? Jak sprawić, by forma rosła, a kontuzje omijały nas szerokim łukiem? I święty temu zadaniu, by nie podołał, a Prezes daje radę!
Dziś w planie było rozbieganie i rytmy. Truchtaliśmy kultową ścieżką „pod żubrami”. Trochę śniegu, trochę błota, trochę zarośli zrytych przez dziki. Niektórzy pomykali tak szybko, że nawet oko aparatu ich nie uchwyciło. Inni człapali z uśmiechem na twarzy i gwarzyli w miłym towarzystwie.
A Prezes? Prezes ponownie zaliczył bieg ciągły, tym razem z szacowną Generalicją. Musiał dopilnować, by nasi przyjaciele nie szarżowali zbytnio, mając miśki za swoich najwierniejszych kibiców! 

A na nasz drugi trening na hali dotarli osobnicy, którzy cierpią na zespół przewlekłego nadmiaru energii. Jedynym lekarstwem jest solidne zmęczenie ordynowane przez Prezesa.
Były brzuszki, pompki, grzbiety i próby zsynchronizowania kończyn górnych z dolnymi. Najbardziej oporni wykonywali ćwiczenia na płotkach i słuchali nieśmiertelnej komendy „Biodra do przodu!”.
W końcu ci najbardziej gadatliwi zmęczyli się i umilkli, ci najbardziej rozbrykani – przysiedli, a ci najbardziej ambitni – dorobili zakwasów! Można zatem ocenić, że cele zostały osiągnięte, a Prezes tej nocy nareszcie może spokojnie zasnąć! 

Twój komentarz

Pola obowiązkowe *.