Szykowaliśmy się do startu w Biegu Karnawałowym w wielkiej tajemnicy. Nikt nie chciał zdradzić w jakim przebraniu pobiegnie we Wrocławiu. Jednak Perfekcyjnej rozbójniczce Ani – niespodziewanie wyrosły diabelskie różki, Szybki Joe przeobraził się w niezłą laskę – Józefinkę, a zmumifikowany Generał wyglądał jakby uciekł z oddziału chirurgicznego!
W założeniu mieliśmy dobrze się bawić. Po starcie nawiązywaliśmy przyjacielskie kontakty z osobnikami tego samego gatunku. Generał konwersował z panią mumią, Diaboliczna Ania spotkała towarzyszkę z piekła, a Józek w kiecce pognał przodem z powiewającymi blond włosami.
Po kilku kilometrach dzikie wrzaski zza rzeki poruszyły biegaczy. Co to za jaskiniowcy??? Krzyczą! Machają! Piszczą! Słychać: Tempo! Gazu! Biodra do przodu! To Ala z ekipą zagrzewa nas do boju! Fajnie biegać z takim wsparciem!
Generał wspierający Perfekcyjną w końcu znudził się lajtowym tempem i po szóstym kilometrze popędził w poszukiwaniu Szybkiego Joe. Bandaże aż powiewały kiedy gnał za pomarańczową spódniczką. Dziarsko eskortował Józefinkę aż do mety.
A ponieważ Generał cierpi na syndrom niespokojnych nóg, to zamiast ustawić się w kolejce po medal, zawrócił na trasę po Perfekcyjną. Razem wbiegliśmy na metę dzierżąc w górze nasz klubowy baner. A potem? Wiadomo! Sława i chwała, flesze, wywiady, autografy! Jak to zwykle bywa. 😉
Podsumowując: Żałujcie, że was tam nie było!!!