Poczytajcie opowieść Ali B. o tym jak pobiec w półmaratonie, potem jednak zmienić zawody na krótszy dystans i ukończyć je o 500 metrów wcześniej!
W ramach poszukiwania formy po ostatnich zawirowaniach chorobowo-kontuzyjnych postanowiłam odwiedzić rodzinne strony i w ramach XIII Półmaratonu Kościańskiego wziąć udział w biegu towarzyszącym Coccodrillo na ok. 6 km. Na trasie miała mnie poganiać Chyża Ania, ale wywiało ją do Warszawy, gdzie również dzielnie walczyła na biegowych ścieżkach. Mimo to, wsparcie TataAli, MamaAli i CiociaAli na trasie okazało się bardzo profesjonalne i motywujące. Rozgrzewka pod znakiem szukania wolnych toitoi (nieudana) i można się ustawiać na starcie. Co by nie powiedzieć, pierwszy start w półmaratonie za mną, bo oba dystanse biegły razem przez ok. 4 km. Niewiele zabrakło, bym zdecydowała się jednak na dłuższy dystans, bo organizator w ostatniej chwili krzyknął gdzie mam skręcić. Dość szybko tego pożałowałam, bo w tłumie półmaratończyków biegło się zdecydowanie przyjemniej niż samej walczyć z wiatrem i uciekającymi sekundami. Psychiczny dołek złapany, ale kusząco szybko zbliżam się do biegaczki przede mną. Patrzę na zegarek i przekonana, że do mety jeszcze kawałek sukcesywnie zmniejszam dystans, a tu nagle meta! Pół kilometra przed zapowiadanym dystansem i spóźniony finisz nie pozwolił na dogonienie rywalki. Uciekła o 3s…. Mimo to, podium zdobyte i z czasem 27:03 zajęłam 2 miejsce w kategorii K 20-29. Może kiedyś jednak skręcę na ten Półmaraton.